(…) Język polski dążył i dalej dąży do uproszczeń – to wynik tendencji do ekonomii języka.
Wiele końcówek fleksyjnych i sufiksów słowotwórczych, które powodują oboczności spółgłoskowe w temacie, było i jest zastępowanych przez takie, które oboczności nie powodują, np. końcówka -y dla mianownika (nominativus) liczby mnogiej (pluralis) rzeczowników osobowych, która powoduje oboczność r : rz (profesor : profesorzy) lub g : dz (biolog : biolodzy) ustępuje dziś na rzecz końcówki -owie, która oboczności nie wywołuje: profesor : profesorowie, biolog : biologowie.
Historyczną końcówkę -e w wołaczu (vocativus) liczby pojedynczej (singularis) rodzaju męskiego (masculinum), która wywołuje oboczność k : cz (człowiek : człowiecze), wyparła końcówka -u nie powodująca oboczności (człowiek : człowieku). (…)
Skoro „język polski dążył i dalej dąży do uproszczeń”, no to jak wyglądał stan złożoności języka „Pra-Polskiego” i jego przodka „Pra-Pra-Polskiego” i jego przodka, itd? Czy wszystkie te języki też dążyły do uproszczeń?
A jak to rzekome upraszczanie, ma się do tzw. ewolucji języka?
A co z obocznością rdzeni w językach innych niż słowiańskie? Czy oboczność rdzeni w ogóle istniała / istnieje w językach tzw. centum / kentum, hm?
…..
Jak poprzednio, także i w tym wpisie nie dam rady opisać wszystkich wzajemnie wykluczających się zagadnień, związanych z obocznościami końcówek, jednocześnie występujących w tzw. Proto-Slavic, jak i obecnie, szczególnie w j. polskim. W tym tekście skupię się na końcówkach Proto-Slavic, zawierających dźwięki zapisywane, jako *č/C”. W częściach kolejnych zajmę się dźwiękami niskoenergetycznymi zapisywanymi jako T, K, G, a także wysokoenergetycznymi jak S i Z.
Przypomnę, że we wpisie 283 opisałem i zestawiłem ze sobą końcówki Proto-Slavic *-ьce, *-ьcь, *-ьca, *-ьkъ, *-ъkъ, *-kъ. We wpisie 224 zrobiłem to samo z końcówkami Proto-Slavic *-ačь, *-ikъ, *-kъ, *-ъka, *-ъkъ, *-ьca, *-ьcь, *-čь, *akъ i tzw. PIE *-keh₂, *-ḱos. O końcówce Proto-Slavic *-ica pisałem już we wpisie 223.
Wiem, że ponawiam niektóre treści i może się to wydać dość chaotyczne. Prawda jest taka, że ciągle uczę się rozumieć dane, które porównuję. Uporządkowanie zebranego już materiału zabiera mi dużo więcej czasu i trudu, niż kiedykolwiek przypuszczałem. Danych jest zwyczajnie dużo, za dużo, żeby ogarnąć to wszystko szybko i w pojedynkę.